wtorek, 4 lutego 2014

Madonna z długą szyją



Parmigianino, 1540, olej na desce, 216x132 cm, Galeria Uffizi, Florencja

To jeden z najdziwniejszych wizerunków. Mógłby się nazywać jeszcze inaczej. Na przykład: Madonna z wielką stopą. Wszystko przez przecudaczną kompozycję obrazu. Postać Matki Boskiej znajduje się na pionowej osi obrazu. Po jej prawej ręce panuje tłok aniołów, po lewej - pustka. W dodatku Madonna jest umieszczona tak blisko „powierzchni” obrazu, że ledwo mieści się w granicy wizerunku. Udało się autorowi upchnąć jeszcze podnóżek, ale prawa stopa Madonny, wsparta na nim piętą, zdaje się już nie mieścić w płótnie, wychodzi „do nas”. A może właśnie o to idzie, żeby ukazać Maryję jako tę, która wychodzi do nas?
Jeszcze inny tytuł by się nadał, uczenie brzmiący: Madonna z arachnodaktylią. Z kim? Czy też z czym? Ze schorzeniem polegającym na tym, że palce są nieproporcjonalnie długie w stosunku do ramienia, nadgarstka i śródręcza. To jeden z objawów np. Zespołu Marfana, a na czym polega owo schorzenie, to już zainteresowani mogą sobie wywikipediować.
Wróćmy jednak do oryginalnego tytułu. Długa szyja koresponduje ze stojącą w tle kolumną, gładką, niczym z kości słoniowej. To dość zagadkowe skojarzenie. Znawcy mówią o hymnie Maryjnym „Collum tuum ut colonna” - szyja twoja jako kolumna - który miał zainspirować autora. Może chodzi o Pieśń nad Pieśniami? Dwa fragmenty tej księgi odnoszą się do szyi Pnp 4,4 (Szyja twoja jak wieża Dawida) oraz Pnp 7,5 (Szyja twa jak wieża ze słoniowej kości). Ten drugi motyw pojawia się także w Litanii Loretańskiej. Tyle, że mowa o wieży, nie o kolumnie. Ale za to kolumna (pilar) kojarzy się z uchodzącym za pierwsze objawienie Maryjne, jakie miał otrzymać św. Jakub Apostoł w Hiszpanii, jeszcze za życia Matki Bożej, ale to opowieść na inną okazję.
Długa szyja Madonny może mieć także odniesienie do tajemnicy Niepokalanego Poczęcia, pełnego uświęcenia, Maryi, napełnienia Duchem Świętym, być oznaką chęci i możliwości sięgnięcia nieba. Komponuje się także z całą sylwetką Madonny, utrzymaną w manierze „figura serpentinata” (postać wijąca się niczym wąż). Wąż rajski wił się wokół drzewa i sprowadził na ludzkość śmierć. Maryja „wije się” wokół łaski Bożej, którą jest wypełniona i sprowadza na ludzkość zbawienie.
Nazywa się ten obraz czasami także Madonną z aniołami. Pięć ich twarzy widać po prawicy Maryi, ale nie wszystkie postaci są dokończone. Proszę zwrócić uwagę na spojrzenie tego anioła, którego twarz jest na wysokości łokcia Matki Bożej. Spogląda na wazę, zamykającą obraz z lewej strony. To także symbol Maryi - naczynia pełnego Ducha Świętego (jak w dawnym tekście Litanii Loretańskiej). Jeśli się dobrze przyjrzeć, na pękatej ścianie naczynia widać cień krzyża.
Bo ja nazwałbym ten obraz Pietą. A to ze względu na postać Jezusa. Jego ciało zdaje się bezwładnie, jak po zdjęciu z krzyża, przelewać przez ręce Matki. Ma wygląd dziecka, choć jego postać jest nieproporcjonalnie duża. Tak, jakby Madonna trzymając w rękach zdjęte z krzyża ciało Jezusa wciąż widziała w nim Dziecię, wspominając radosne tajemnice Jego życia.
Po lewicy Maryi, tam gdzie pusto, przy kolumnie stoi samotna postać św. Hieronima. To Ojciec Kościoła Zachodniego, znany nade wszystko z przetłumaczenia Pisma Świętego na łacinę. Ale też jest autorem pierwszego traktatu Mariologicznego. W swoich pismach broni dziewictwa i Bożego Macierzyństwa, nade wszystko zaś wskazuje starotestamentalne pisma Proroków, które odnoszą się do Maryi. I zapewne z tego tytułu stoi przy kolumnie, obok Madonny z długą szyją, ze zwojem pism prorockich w ręku.



wtorek, 21 stycznia 2014

Madonna Świętojańska


Madonna Świętojańska, Szkoła Wita Stwosza, XV w.,
kościół św. Jana Chrzciciela w Bielsku-Białej Komorowicach


Wieńczący główny obraz kościoła św. Jana Chrzciciela w Bielsku-Białej Komorowicach pochodzi z dawnej, drewnianej świątyni. Namalował go prawdopodobnie jeden z uczniów samego mistrza Wita Stwosza, ponad pół tysiąca lat temu.

Obraz przedstawia Madonnę z Dzieciątkiem Jezus oraz stojących obok świętych Janów: Chrzciciela - po prawicy i Apostoła - po lewej stronie Maryi. Matka Boża ubrana w purpurową szatę i granatowy płaszcz. W ten sposób w dawnym malarstwie hiszpańskim przedstawiano pierwsze wizerunki Niepokalanej. Czerwona szata oznacza człowieczeństwo Maryi i przyszły bolesny los, gdy stanie obok krzyża Jezusa, zaś granatowy płaszcz w kwieciste - liliowe i różane wzory (obie rośliny są symbolami dziewiczości i świętości Maryi) oznacza opiekę Bożą, która otacza, spowija Maryję, chroniąc ją przed zepsuciem grzechu od chwili poczęcia. Madonna ma duże oczy, wąski, długi nos i wąskie usta - w ten sposób już w tradycji ikonografii wschodniej przedstawia się istoty uduchowione, które widzą chwałę Boga, usta są wąskie, co podkreśla ich gotowość do słuchania. Spod gęstych loków nakrytych koroną odsłania się kawałek lewego ucha Maryi - znak posłusznej Służebnicy Pańskiej a jednocześnie nadziei dla tych, którzy wpatrując się w wizerunek proszą Matkę Zbawiciela o wsparcie. Trudno z daleka zauważyć, ale na komorowickim wizerunku Maryja ma - jak Niewiasta opisana w 12. rozdziale Księgi Apokalipsy - Księżyc pod stopami. Jej stopy - w odróżnieniu od stojących obok Janów - są zakryte. To wskazuje na nieprzenikniętą tajemnicę Bożego Macierzyństwa, która w pełni nie może być zrozumiana przez grzesznego człowieka. Maryja trzyma na ręku Jezusa. Jezus jest nagi. To dowodzi jego prawdziwego człowieczeństwa oraz wskazuje na Niego jako na Nowego Adama, który zgładzi winę grzechu.


Jana Chrzciciela rozpoznać można po zaroście, włochatej szacie i białym, symbolizującym niewinność, płaszczu. Trzyma w lewej ręce księgę z siedmioma pieczęciami, na której spoczywa Baranek. Jan wskazuje go prawą dłonią, jak w opisie ewangelijnym, gdzie mówi o Jezusie jako o Baranku Bożym. Jego słowa powtarza kapłan podczas każdej Mszy św.: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata.

Jan Apostoł i Ewangelista, stojący po lewej stronie Madonny z dzieciątkiem, ma twarz młodzieńca. Ubrany z ciemną szatę i purpurowy płaszcz przywodzi na myśl człowieka Starego Przymierza, odkupionego przez Krew Chrystusa. W lewej dłoni trzyma kielich, nad którym prawą dłonią czyni znak krzyża. To nawiązanie do legendy, która opowiada o tym, jak Jana chciano uśmiercić, podając mu zatrute wino do picia. Znak krzyża nad kielichem miał zneutralizować truciznę, co w innych wizerunkach przedstawia się w postaci wypełzającego z kielicha węża lub smoka. Młodzieńczy wygląd Jana Ewangelisty nawiązuje do jeszcze innej legendy, opowiadającej o próbie umęczenia go we wrzącym oleju. Z owej śmiertelnej kąpieli miał wyjść nie tylko bez szwanku, ale - więcej - młodszym, niż był poprzednio.

Jan Chrzciciel przyciąga swoim spojrzeniem pozostałe osoby, przedstawione na obrazie. One zaś wpatrują się w trzymanego przezeń w lewym ręku Baranka. Jan wskazuje Go dwoma palcami, jakby w znaku połączenia dwóch natur - boskiej i ludzkiej - w Jezusie. Dzieciątko Jezus jest nagie. To znak prawdziwości Jego wcielenia. Spoczywa na rękach Maryi, nie tyle leżąc, ale jakby się dźwigając - to znak, zapowiedź Zmartwychwstania. Jezus zdaje się wychodzić z boku Maryi, tak, jak kiedyś Ewa wyłoniła się z boku Adama. Rozchylony płaszcz Madonny przypomina też czeluść, otchłań ziemi i wreszcie jaskinię grobu, z którego wyjdzie Zmartwychwstały. Piętą Jezus zdaje się odsuwać wijący się niczym wąż brzeg Matczynego płaszcza - to znak zmagania z Szatanem, któremu zmiażdży głowę, a który zetrze Jezusowi piętę, czyli dotknie go cierpieniem i chwilową śmiercią. Maryja ujmuje prawą dłonią bok Jezusa - wskazując na Nowego Adama, przy którego boku stoi, zaznaczając też miejsce przebicia włócznią, wypłynięcia krwi i wody - zdrojów miłosierdzia. W lewym ręku dzieciątko trzyma złoty owoc, prawdopodobnie gruszkę. Ze względu na kształt, uchodzi ona za symbol kobiecości i macierzyństwa - tego, co Maryja ofiaruje wcielonemu Bogu. Jezus nie tyle podaje, co raczej odbiera od Matki owoc, bawi się nim - sam jest przecież Błogosławionym Owocem Jej Łona. Gruszka symbolizuje też słodycz miłości Boga i człowieka, Maryi i Jezusa, Jezusa i Kościoła.

Bardzo starożytnym zwyczajem jest poddawanie opiece obu świętych Janów kościoła. Taki patronat ma pierwszy kościół papieża - rzymska Bazylika Świętego Jana - a właściwie Świętych Janów - na Lateranie. Komorowicki wizerunek jest więc niezwykłym nawiązaniem do historycznego i uniwersalnego wymiaru Kościoła.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Madonna z węzłami





Johann Georg Schmidtner, ok. 1700, olej na desce topolowej, 182 x 110 cm, 
kościół św. Piotra w Augsburgu (Bawaria).

Małżeństwo Wolfganga i Zofii Langenmantlów było totalnym nieporozumieniem. Przyszłość związku wisiała na włosku, kiedy sprawą zajął się jezuita z Ingolstadt o. Jakub Rem. Zaczął polecać nieszczęśników opiece Matki Bożej, powtarzając nieco oryginalną modlitwę:
- W moim błaganiu oddaję Ci więzy małżeńskie, byś je wygładziła, rozsupławszy wszystkie zaciągnięte węzły!
Modlitwa nadspodziewanie szybko okazała się skuteczna. Między małżonków powrócił pokój. I to tak skutecznie, iż dożyli szczęśliwej starości, doczekawszy się dzieci i wnuków. Jeden z tych ostatnich Hieronim Ambroży Langenmantel, idąc za głosem powołania został augustianinem w klasztorze przy kościele św. Piotra w Augsburgu. Z wdzięczności za ocalenie małżeństwa swoich dziadków, a tym samym za dar swojego życia, ufundował wspomniany obraz.

Wizerunek jest dokumentem ingerencji Najświętszej Panienki w małżeńskie pożycie Langenmantlów. Przedstawia on Maryję w taki sposób, jak zazwyczaj ukazuje się Jej Niepokalanej Poczęcie. Madonna w czerwonej sukni (znak człowieczeństwa i służebności) i granatowym płaszczu (symbol osłaniającej mocy Najwyższego), stoi na księżycu, odziana w blask i otoczona gronem aniołów; nad Jej głową unosi się Gołębica Ducha Świętego. Jednak zamiast złożonych - jak zwykle w tego rodzaju wizerunkach - ręce ma zajęte rozsupływaniem węzłów na trzymanej przez aniołów wstążce. Tymczasem pod stopami Madonny wije się, coraz mocniej się zapętlając wąż - Szatan.

Św. Ireneusz z Lyonu w swoim dziele „Przeciw herezjom” (Księga III, rozdział 22) już w II wieku wskazał na paralelę między Ewą i Maryją: węzeł nieposłuszeństwa zawiązany przez Ewę Maryja rozwiązała swoim posłuszeństwem. Co dziewica-Ewa związała niewiernością, Maryja uwolniła swoją wiarą - napisał. A więc obraz ma swoje korzenie nie tylko w rodzinnym dramacie, ale nade wszystko w teologicznej tradycji Ojców Kościoła.

U dołu obrazu można jeszcze dostrzec dwie męskie postaci z psem. Można je zinterpretować dwojako. Najpierw jako Tobiasza-juniora wędrującego z archaniołem Rafałem i psem, by poprosić o rękę Sary (Tb 6,1). Ten element może oznaczać także Wolfganga Langenmantla i ojca Jakuba Rema modlącego się za jego małżeństwo, zaś pies bywa w takich przypadkach symbolem małżeńskiej wierności.

Kult Madonny od Węzłów rozwinął się dopiero w XX wieku. Obraz wpadł w oko studiującemu w Niemczech argentyńskiemu jezuicie o. Jorge Mario Bergoglio - tak, tak, późniejszemu papieżowi Franciszkowi - który jego reprodukcję rozpowszechnił w Ameryce Południowej, inicjując kult Matki Boskiej od Węzłów, czyli małych, choć uciążliwych, ludzkich problemów. Sanktuarium Madonny od Węzłów powstało też pod koniec lat 80. w austriackiej Styrii - jako wotum za ocalenie Europy Środkowej z katastrofy nuklearnej w Czarnobylu.